wtorek, lipca 09, 2013
Najlepszy z najlepszych czyli BB krem Missha Perfect Cover
Nie wiem czemu dopiero teraz piszę tę recenzję - przecież to jest moja miłość od pierwszego użycia a minęły już prawie dwa lata odkąd Missha Perfect Cover w odcieniu 23 (Natural Beige) zagościła na dobre w moim kuferku z kosmetykami. Pierwszą tubkę zakupiłam jeszcze w 2011 roku po recenzji u Urban State of Mind. Wtedy jeszcze nie myślałam nawet o założeniu własnego bloga ale z wielką chęcią na nie zaglądałam szukając kosmetyku idealnego. Najpierw wpadły w moje ręce miniatury BB kremów od Skin79 oraz Lioele. Skin79 okazały się dla mnie zbyt treściwe i za jasne. Z Lioele było już lepiej (zwłaszcza z Waterdrop) ale krycie jakie dawały było dla mnie zbyt słabe. Po recenzji Urbanka stwierdziłam, że skuszę się na Missha Perfect Cover - pierwszą tubkę kupiłam w sklepie Asian Store ale kolejne kupowałam już na Allegro.
RECENZJA
Opakowanie - zawsze kupuję opakowanie 20 ml ale kosmetyk występuje również w dużej 50 ml tubce z dozownikiem. Produkt jest niesamowicie wydajny - jedna tubka starcza mi na bardzo długi czas.
Zapach - przyjemny ale ciężki do zdefiniowania - taki lekko kremowy
Konsystencja - dość gęsta i zwarta - nie spływa po wyciśnięciu.
Aplikacja - nakładam palcami dobrze rozsmarowując po całej twarzy - potem stempluję beautyblenderem aby podkład lepiej stopił się ze skórą. Nie pozostawia smug na twarzy, nie waży się i nie załamuje w zmarszczkach.
Efekt/Działanie - daje bardzo dobre krycie ale po nałożeniu nie daje typowego dla podkładów satynowego wykończenia tylko takie... lekko świecące - pudruję wtedy skórę i efekt ten znika momentalnie. Utrzymuje się na mojej twarzy do 10 godzin bez skazy - świecę się dopiero po 6 godzinach a to dla mnie rewelacyjny wynik. Podkład nie wysusza skóry - a nawet lekko ją nawilża - często nie stosuję pod niego żadnego innego kremu. Posiada wysoki filtr SPF42, ale jak możemy przeczytać u Urbanka, jest on podobno niestabilny. Zadaniem tego BB kremu jest rozjaśniać skórę (tego nie zauważyłam), chronić, odmładzać (o cóż), leczyć - tak ten krem jest idealny do problematycznej skóry - łagodzi podrażnienia i nie zapycha, do tego świetnie kryje krostki oraz przebarwienia.
Występuje w 3 kolorach - 13 Milky Beige (bardzo jasny), 21 Light Beige (porcelanowy) oraz 23 Natural Beige (beżowy bez żółtych lub pomarańczowy podcieni).
Wszystkie BB kremy, które obecnie zalewają nasz rynek porównuję właśnie do Missha PC i powiem tak - nie ma mocniejszego, nie ma lepszego który mógłby mu chociaż w części dorównać. Jako ciekawostkę jednak powiem, że niedawno skusiłam się na Missha Wrinkle Filler, który kompletnie się u mnie nie sprawdził, bo chociaż tuż po nałożeniu efekt był doskonały, to już po godzinie świeciłam się no wiecie jak :)
Występuje w 3 kolorach - 13 Milky Beige (bardzo jasny), 21 Light Beige (porcelanowy) oraz 23 Natural Beige (beżowy bez żółtych lub pomarańczowy podcieni).
Wszystkie BB kremy, które obecnie zalewają nasz rynek porównuję właśnie do Missha PC i powiem tak - nie ma mocniejszego, nie ma lepszego który mógłby mu chociaż w części dorównać. Jako ciekawostkę jednak powiem, że niedawno skusiłam się na Missha Wrinkle Filler, który kompletnie się u mnie nie sprawdził, bo chociaż tuż po nałożeniu efekt był doskonały, to już po godzinie świeciłam się no wiecie jak :)
Cena - w zależności od tego gdzie kupujemy - ja na Allegro płacę za 20 ml tubkę ok. 40 zł z przesyłką.