Pokazywanie postów oznaczonych etykietą My Asia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą My Asia. Pokaż wszystkie posty
Lioele A.C Control - punktowy żel na trądzik - to działa!!!!!!!!!

czwartek, maja 16, 2013

Lioele A.C Control - punktowy żel na trądzik - to działa!!!!!!!!!

Po ostatnich niewypałach z preparatami na pryszcze - o których już niedługo posty - w końcu znalazłam coś co rzeczywiście działa na moje syfki - uffffff. Poszukiwania zakończone - mam swojego faworyta, a mowa o 
Lioele A.C Control - punktowym żelu na trądzik do kupienia w sklepie My Asia. 


Skoncentrowany żel na trądzik. Działa punktowo na istniejące stany zapalne skóry (potocznie: pryszcze) przyśpieszając ich gojenie się i nie dopuszczając do powstania nowych zmian. Zawartość wielu ekstraktów roślinnych reguluje wydzielanie sebum.
  • Produkt zmniejsza zmiany trądzikowe i stany zapalne, rozjaśniając zaczerwienienia oraz sprawiając, że są one mniej widoczne
  • Drzewo herbaciane działa przeciwzapalnie natomiast kwas hialuronowy głęboko nawilża i koi skórę

Water, Butylene Glycol, Glycerin, Biosaccharide Gum-1, Alcohol, PEG-60 Hydrogenated Castor Oil, Polysorbate 80, Carbomer, Triethanolamine, Melaleuca Alternifolia (Tea Tree) Leaf Oil, Allantoin, Hydrolyzed Algin, Sodium Hyaluronate, Methylparaben, Ethylparaben, Cellulose Gum, Dipotassium Glycyrrhizate, Disodium EDTA, Zinc Sulfate, Propylene Glycol, Phenoxyethanol, Chlorphenesin, PEG-60 Almond Glycerides, Caprylyl Glycol, Nordihydroguaiaretic Acid, Oleanolic Acid

RECENZJA

Opakowanie - śliczna szklana flaszeczka 90 ml ze szklaną pipetką aby nie miziać paluchami nieprzyjaciela.

Zapach - delikatny - prawie niewyczuwalny

Konsystencja - dość rzadki żel

Aplikacja - punktowo pipetką nakładam na krostkę - pozostawiam do wyschnięcia i aplikuję ulubiony krem. Czasem robię odwrotnie - nakładam kropelkę już po nałożeniu i wchłonięciu kremu - nie widzę różnicy.


Efekt/Działanie - żel ma dość rzadką konsystencję - trochę spływa po nałożeniu na syfka ale mi to nie przeszkadza. Po jakiś 15 minutkach lekko wchłania się tworząc prawie niewidoczny film, który jednak nie rolkuje się i nie ściera - dlatego można aplikować go nawet pod makijaż. Niektóre krostki znikają w przeciągu jednej nocy, inne muszą zostać potraktowane 2 razy ale istotny jest fakt, że znalazłam w końcu coś co je rzeczywiście unicestwia w dość krótkim czasie. Żel po nałożeniu nie piecze i nie szczypie, nie tworzy się w jego miejscu czerwony placek. Co ciekawe - nie wysusza pryszcza ale po prostu go niweluje - syfek zasysa się do środka i pufffff znika. Od dawna szukałam czegoś co rzeczywiście zda egzamin i nie będzie widoczne na twarzy (bo mój ukochany i w 100% skuteczny Acne Camouflage brudzi poduszkę, bo tez stosuję go miejscowo na noc). Serum Lioele jest idealne a do tego bardzo wydajne. Bo na zmianę wystarcza jedna niewielka kropelka a opakowanie ma aż 90 ml żelu. 

Cena w tej chwili promocja - 55,75 zł w sklepie My Asia - to niewiele za skuteczność, wydajność i duże opakowanie.

Moja ocena 5/5 bez dwóch zdań to mój faworyt w walce z pryszczami. 
Perfekcyjne dziwadło czyli Enzymatyczny puder myjący Suiskin

piątek, sierpnia 10, 2012

Perfekcyjne dziwadło czyli Enzymatyczny puder myjący Suiskin

Kiedy Pani Anna z My Asia  zaproponowała mi, że w ramach naszej współpracy dostanę do przetestowania puder myjący do twarzy Suiskin (podobno idealny do cery z problemami - jak moja) byłam sceptycznie nastawiona. Po pierwsze - byłam przyzwyczajona do tradycyjnych kosmetyków, którymi zmywam codziennie makijaż - żelów lub emulsji oczyszczających i płynów micelarnych po drugie ta nazwa "puder myjący" kojarzyła mi się trochę z proszkiem do prania (dosłownie). Potem przyszła paczuszka a w niej tajemniczy produkt zamknięty w plastikowej 100ml buteleczce, której przez dobre 15 min. nie mogłam otworzyć (pomimo tego, że instrukcja była całkiem jasna) - ach typowa blondynka :)


W końcu uporałam się z zamknięciem i wysypałam sobie na dłoń niewielką ilość pudru, który w istocie przypomina własnie proszek do prania i taki tez jest w dotyku. Jednak wszystko zmieniło się, kiedy połączyłam go z wodą - po krótkiej chwili proszek zamienił się w delikatną pieniącą emulsję, która bardzo dobrze rozprowadziła się po dłoniach (nie spływała, nie skapywała) i mogłam wykonać nią delikatny masaż twarzy aby dokładnie ją oczyścić. 

Proszek (puder) nie posiada zapachu - jest bardzo neutralny i naturalny - coś w stylu kosmetyków dedykowanych dla dzieci. Przy tym jest ogromnie wydajny - aby uzyskać ilość wystarczającą do dokładnego oczyszczenia twarzy wystarczy wysypać na dłoń niewielką jego ilość - dokładnie tyle, ile prezentuję na zdjęciu. 


Po miesiącu codziennego stosowania go rano i wieczorem (w połączeniu z kremem o którym już pisałam oraz tonikiem antybakteryjnym) - zauważyłam, że:
  1. skóra mniej się przetłuszcza a przy tym mniej świeci w ciągu dnia, nawet kiedy jestem umalowana;
  2. nie wyskakują mi już tak często krostki i zaskórniki a istniejące dotychczas - poznikały 
  3. pory nie są już tak widoczne a do tego są czyściutkie i niepozapychane
  4. skóra delikatnie się złuszcza (jak po peelingu enzymatycznym) ale nie jest przesuszona

To bardzo ciekawy produkt, z którym dzięki My Asia zetknęłam się po raz pierwszy - nawet nie wiedziałam o tym, że takie kosmetyki są produkowane a tym bardziej dostępne na naszym rynku. Niestety ceny produktów Suiskin są wysokie ale zważywszy na wydajność enzymatycznego pudru i fakt, iż po miesiącu praktycznie mi go nie ubyło, cena 125,96 zł nie wydaje się aż tak astronomiczna. W dodatku, puder ma bardzo długi termin ważności, wiec to inwestycja na dłuższy okres czasu.


Jako ciekawostkę podam, że My Asia prowadzi własnego (bardzo młodego jeszcze) bloga pod adresem http://myasiabeauty.blogspot.com - znajdziecie tam ciekawostki i opisy azjatyckich kosmetyków, które są dostępne w ich sklepie.  

A oto, co można przeczytać na blogu My Asia o pudrach myjących:

Ideą utworzenia nowego produktu do mycia twarzy jest dogłębne oczyszczanie skóry z wszelkich zanieczyszczeń, kurzu oraz makijażu. Produkt jest szczególnie polecany do skóry tłustej, problematycznej oraz trądzikowej gdyż oczyszcza skórę, zwężając pory oraz reguluje wydzielanie sebum. Ponadto pudry myjące dzięki swojej sypkiej strukturze dłużej utrzymują świeżość oraz posiadają silniejsze działanie gdyż składniki aktywne dopiero w trakcie mycia wiążą się z wodą. 
Najczęściej pudry myjące posiadają w swym składzie jeden z podstawowych wypełniaczy kosmetycznych a mianowicieskrobię kukurydzianą (Zea Mays Starch). Dzięki temu produkt ma sypką konsystencję oraz zapewnia pochłania nadmiar sebum świetnie oczyszczając skórę. Skrobia kukurydziana jest również stosowana w kosmetykach do makijażu (pudry do twarzy) jako zamiennik talku posiadając właściwości matujące. Oprócz materiału bazowego pudry myjące zawierają w swoim składzie inne składniki odżywcze oraz witaminy (A, C, E), które posiadają właściwości antyoksydacyjne i rozjaśniające. Bardzo często można również spotkać w zawartości delikatne środki myjącekwasy AHA oraz ekstrakty z owoców(papaina), które posiadają właściwości antybakteryjne, złuszczają martwy naskórek doskonale oczyszczając skórę. 
Pudry myjące posiadają praktycznie, plastikowe, poręczne opakowanie z charakterystycznym otwarciem z dziurką. Po usunięciu zabezpieczenia za każdym razem po przechyleniu buteleczki zostanie odmierzona dokładnie taka sama ilość produktu. Dzięki temu nie wysypiemy nadmiaru kosmetyku i szybko przystąpimy do oczyszczania skóry.
Każda szanująca się i powszechnie znana firma azjatycka posiada w swoim asortymencie pudry myjące. Kosmetyk ten produkuje m.in.Skin79, Skinfood, Etude Hous, Innisfree, Suiskin, Dr Jart+ oraz wiele innych. Na stronie internetowej sklepu są dostępne pudry myjące firmy L'arcobanelo oraz Suiskin.

Ocena ogólna 5/5

Dziękuję firmie My Asia za przekazane kosmetyki, fakt ten nie miał wpływu na moją ocenę. 
Tego jeszcze nie było czyli Suiskin - Lekki krem głęboko nawilżający

czwartek, lipca 26, 2012

Tego jeszcze nie było czyli Suiskin - Lekki krem głęboko nawilżający

W ramach współpracy z dystrybutorem azjatyckich kosmetyków - firmą My Asia dostałam zestaw kosmetyków kompletnie nieznanej w Polsce marki Suiskin. To chyba pierwsza recenzja kosmetyku tej firmy, a wkrótce spodziewajcie się kolejnych bo Suiskin bezwzględnie już podbił moje małe serduszko.


Suiskin jest wiodącą firmą wśród koreańskich przedsiębiorstw kosmetycznych, która produkuje wysokiej jakości produkty do pielęgnacji cery. Suiskin współpracuje z naukowcmi z Szwajcarii i Niemiec wykorzystując przy produkcji nanotechnologię oraz najnowsze metody biochemiczne do produkcji kosmetyków. Suiskin jest firmą stworzoną przez firmy Universal Cosmetics (właściciel CellFusionC) oraz La Clinique de Switzerland. 

Suiskin wykorzystuje naturalne ekstrakty roślinne pochodzące z ekologicznych plantacji dzięki czemu produkty poprawiają wygląd i kondycję skóry nie powodując podrażnień. Ponadto w kosmetykach można znależć inne drogocenne składniki: wodę z lodowców alpejskich - dostarcza wiele minerałów, które głęboko nawilżają skórę,DMS (Derma Membrane Structure) lipidowy materiał bazowy wprowadzany do kosmetyków, który pod względem składu i struktury przypomina fizjologicznie wrastwę lipidową naskórka. Dzięki temu składniki odżywcze transportowane są do głębszych warstw skóry, wzmocniona jest również naturalna bariera ochronna (lipidowa) skóry.

W ofercie sklepu znajdziemy następujące kosmetyki Suiskin:


Poddałam się następującemu eksperymentowi - od kiedy dostałam kosmetyki Suiskin - odstawiłam moje dotychczasowe mazidła do pielęgnacji i oczyszczania twarzy i stosowałam wyłącznie te  - efekty były zauważalne nie tylko przeze mnie ale i przez moich znajomych. Kondycja skóry - a nie grzeszy ona doskonałością - wyraźnie się poprawiła. Po pierwsze - przestały mi wyskakiwać przykre niespodzianki a pod drugie skóra jest wyjątkowo dobrze nawilżona i oczyszczona.

Dzisiaj zrecenzuję krem (a raczej kremo-żel), który podbił moje serce do tego stopnia, że z pewnością będę go używać i kupować w przyszłości, pomimo tego, że do najtańszych nie należy.

AquaQuench Total Moisturizer to lekki krem głęboko nawilżający - jest to krem głęboko nawilżający, który również skutecznie rozjśnia skórę przeciwdziałając pierwszym oznaką starzenia się. Dzięki minerałom i związkom organicznym przywraca właściwe nawilżenie co czyni skórę miękką i pełną blasku. Zawiera ekstrakt z morwy, który znakomicie rozjaśnia wszelkie przebarwienia na skórze. Lekka, świeża konsystencja zapewnia komfort stosowania, produkt nadaje się pod makijaż. Nie zatyka porów

Sposób użycia
Stosować, jako ostatni krok w codziennej pielęgnacji skóry
Aplikować równomiernie delikatnie masując twarz i szyję
Najlepsze efekt uzyskuję się wraz z stosowaniem innych kosmetyków z serii AquaQuench

Główne składniki
Woda morska - bogata w minerały, łagodzi podrażnienia
Ekstrakt z morwy – działanie rozjaśniające
Ekstrakt z melisy– tonizuje, łagodzi podrażnienia skóry, a ponadto reguluje wydzielanie sebum

Ekstrakt z mięty - oczyszcza i odświeża skórę
Wciąg z pierwiosnka lekarskiego – bogaty w witaminę C
Wyciąg z krwawnika pospolitego - łagodzi zapalenia skóry, regeneruje skórę

Składniki - Glycerin, butylene glycol, cyclohexasiloxane, dimethicone, niacinamide, PEG-10 Dimethicone/Vinyl Dimethicone crosspolymer, sodium chloride, peg-10 dimethicone, poncirus trifoliata fruit extract, sea water, hydrolyzed collagen, morus bombycis root extract, sodium citrate, allantoin, bisabolol, betaine, tocopheryl acetate, 3-o-ethyl ascorbic acid, methylparaben, ethylparaben, centella asiatica extract, peg-8, punica granatum extract, ficus carica (fig) fruit/leaf extract, codonopsis lanceolata root extract, sodium hyaluronate, peg-8/smdi copolymer, piper methysticum leaf/root/stem extract, malva sylvestris (mallow) flower leaf stem extract, mentha piperita (peppermint) leaf extract, Primula veris extract, veronica officinalis flower/leaf/stem extract, melisa officinalis leaf extract, achillea millefolium extract

RECENZJA

Opakowanie - duża 70ml (czyli większą od tradycyjnych 50ml kremów) tuba w bardzo ładnej stylistyce, którą często charakteryzują się kosmetyki pochodzące z Azji. Kremik zamknięty był w tekturowym kartoniku opatrzonym przez dystrybutora polską wlepką z tzw. "instrukcją obsługi".


Konsystencja - to dla mnie taki kremo- żel, bowiem nie ma ciężkiej kremowej konsystencji jak tradycyjne kremy ale tez nie jest całkowicie przezroczysty jak żele - coś pomiędzy. Jest średnio-gęsty i nałożony na twarz - w pierwszej chwili daje lekki, delikatnie silikonowy poślizg - ale po chwili idealnie się wchłania. Krem jest bardzo wydajny - wystarczy niewielka kropla na policzki, czoło, nos i brodę aby doskonale pokrył całą buzię - bardzo dobrze się rozprowadza i daje efekt satynowej skóry. Coś niesamowitego - bo jeszcze nigdy nie uzyskiwałam takiego efektu po aplikacji innych kremów (a nawet mojego ulubionego hydrożelu od Olay)

Zapach - bardzo subtelny i delikatny - lekko orzeźwiający i chyba najbardziej przypomina mi wodę morską, którą przecież zawiera.

Aplikacja - stosuje go na dzień - jest wręcz idealny pod makijaż oraz na noc, jeśli mam za bardzo przesuszoną skórę. Nie tłuści się, nie zostawia filmu na twarzy i nie przykleja się do poduszki - przylega do twarzy jak druga skóra, nie rolkuje się i nie waży.


Efekt/Działanie - tak jak napisałam - stosuję go codziennie pod makijaż (a do tej pory miałam kłopoty z dobraniem idealnego kremu pod podkład, bo wszystkie kremy powodowały,  że makijaż był ciężki, spływał po kilku godzinach i ważył się). Tutaj mam efekt doskonale stopionego z twarzą podkładu i o dziwo zaczynam się świecic gdzieś po 6 godzinach i to w sumie bardzo delikatnie. Krem powoduje, że skóra jest jakby stonizowana - wyraźnie czujemy kropelki wody zawarte w tym kremie i to jest niesamowite uczucie. Dosłownie w ciągu 3 minut krem wchłania się kompletnie i buzia jest gotowa do zrobienia make-up'u. Na noc, dla niektórych, krem ten może być ciut za lekki ale jeśli nasza skóra nie jest sucha jak wiór a wyłącznie potrzebuje nawilżenia (a nie natłuszczenia) to jest to produkt idealny. Co ciekawe - krem rozjaśnił też niewielkie przebarwienia, które powstały mi na policzkach po opalaniu - skóra ma jednolity koloryt i pozbyłam się w końcu okropnych czerwonych plamek bo pryszczach. Nareszcie mogę wyjść z domu bez makijażu, pokazać się rano "saute" bojfrendowi  i się nie tego wstydzę.

Cena - teraz w promocji krem kosztuje 105,56 zł ale zauważcie, że tuba ma 70ml więc to wcale nie jest taka zaporowa cena.

Czy kupiłabym ten krem ponownie? Oj tak - jestem w nim dozgonnie zakochana i mam nadzieję, że Was również skusiłam.

Dziękuję firmie My Asia za przekazane kosmetyki, fakt ten nie miał wpływu na moją ocenę.