Są takie podkłady, które kochamy lub nienawidzimy od pierwszego użycia. I taki też, według mojej opinii, jest podkład Clinique Beyond Perfecting. To miał być totalny hit - podkład i korektor w jednym - ale jak dla mnie wyszedł z tego jeden wielki kit. I znienawidziłam go już od pierwszej aplikacji.
Clinique zrobiło wielką kampanię, za którą szły wielkie obietnice nieskazitelnej cery przez cały dzień. Clinique Beyond Perfecting to podkład i korektor w jednym, który ma za zadanie zamaskować wszystkie niedoskonałości - i to jest własnie to, co go doskonale opisuje - rzeczywiście maskuje perfekcyjnie ale na twarzy zostawia okropną maskę.
Tak opisuje go Clinique:
Marzysz o kosmetyku, który zamaskuje wszystko, co trzeba, sprawiając przy tym wrażenie jakby go nie było? Nowa formuła Beyond Perfecting Foundation + Concealer to połączenie lekkości z poziomem pełnego krycia. Możesz używać go zarówno jako podkład lub stosować tylko miejscowo jako korektor. Gwarantujemy, że pozostanie na twarzy cały dzień – przez pełne 12 godzin.
Lekka, oddychająca formuła dostosowuje się do indywidualnych potrzeb Twojej skóry dzięki cząsteczkom, które w zależności od zapotrzebowania wchłaniają nadmiar sebum lub zwiększają poziom nawilżenia - obszary przesuszone poddane zostaną dodatkowemu nawilżeniu, a te, które się błyszczą – zmatowione. Wchodzące w skład formuły specjalne polimery nie wysychają, sprawiając, że podkład gładko się rozprowadza.
Wyjątkowy aplikator sprawia, że nałożenie podkładu to czysta przyjemność! Gąbczasta końcówka pomoże Ci nałożyć podkład punktowo na całej twarzy. Odwrócona bokiem, rozprowadzi kosmetyk na policzkach i rozleglejszych obszarach twarzy. Aby skorygować drobne niedoskonałości skórne, należy natomiast użyć zaostrzonej końcówki. Każda z technik aplikacji umożliwi Ci uzyskanie poziomu krycia, na którym w danej chwili Ci zależy.
Formuła 2 w 1 oraz aplikator, który działa niczym magiczna różdżka, to gwarancja czegoś więcej niż nieskazitelna cera – łatwego do uzyskania, doskonałego, pełnego i naturalnie matowego wykończenia utrzymującego się na skórze przez cały dzień.
„Częstym błędem popełnianym przy wykonywaniu makijażu jest nakładanie nadmiernych ilości podkładu” – uważa Jenna Menard, Global Colour Artist marki Clinique. “Najlepiej wówczas skorzystać z naszego niezwykłego aplikatora, który dba o to, by ilość pobieranego kosmetyku była optymalna! W naszym podkładzie 2 w 1 najbardziej cenię to, że zapewnia nam poziom krycia idealnie dostosowany do naszych indywidualnych potrzeb. Zacznij od nałożenia niewielkiej ilości, którą zwiększaj stopniowo aż do uzyskania poziomu krycia, który Cię satysfakcjonuje.”
No własnie - aplikator - nie jest wcale wygodny, jeśli podkładu chcemy użyć jako podkładu a nie korektora. Pacynka wydobywa niewielką ilość podkładu i zgodnie z tym, co mówi Clinique to własnie za jej pomocą mamy nakładać podkład na całą twarz - rezygnując z pędzla czy beauty blendera. Ten "trick" kompletnie się nie sprawdza. Ten gęsty, bardzo tępy podkład najlepiej aplikować na bardzo dobrze przygotowana skórę za pomocą beauty blendera. Wszystkie inne sposoby, jak dla mnie, kończyły się fiaskiem.
Owszem - podkład rewelacyjnie kryje ale niestety pozostaje bardzo widoczny na skórze i daje okropny efekt maski. Jedyny sposób, to stosować go miejscowo, jako dobrze kryjący korektor. Ale wyobraźcie sobie pokrycie korektorem całej twarzy - oj nie - buzia wygada nienaturalnie i mam wrażenie, że nie ma jak oddychać. Okay - utrzymuje się na twarzy bardzo długo, ale ja po godzinie mam wrażenie, że moje pory są jakby zapchane kitem. Matuje? Owszem ale przez tę grubą szpachlę wysusza skórę.
Wiem, że na powyższym zdjęciu podkład prezentuje się idealnie, ale to zasługa dobrego światła. Teraz wyobraźcie sobie, że ten nieskazitelny efekt - w rzeczywistości to gruba warstwa teatralnego makijażu. Tak - to definitywnie super kryjący podkład, ale nawet cienka warstwa daje wrażenie niezłej "szpachli" na twarzy co podkreśla dosłownie wszystkie, nawet najmniejsze niedoskonałości i powoduje, że wyglądamy jak w masce. Czy chcecie tego? Chyba nie. Ja temu podkładowi mówię definitywne NIE! Cena tego bubla to 159 zł - jak dla mnie, nie jest wart ani grosza!
A oto moje ulubione podkłady (klikajcie, aby przenieść się do recenzji)