Po ostatnim niewypale z tuszem Big & Daring od Avon z wielką dozą niepewności sięgnęłam po ten, który polecałyście w swoich komentarzach - najczęściej padała nazwa tuszu Super Shock. I o dziwo - dzięki Waszym komentarzom trafiłam na rzeczywiście świetny tusz i już nie jestem obrażona na tusze od Avon.
Tusz ma dość spora silikonową szczoteczkę, którą o dziwo świetnie mi się maluje rzęsy - są one nieźle wydłużone, lekko pogrubione. Tusz nie oprósza się nawet o jotę, nie odbija się na górnej powiece i utrzymuje na rzęsach cały dzień nawet przy ponad 30 stopniowych upałach.
Rewolucyjny, superpogrubiający tusz SuperShock dodaje spojrzeniu zabójczej mocy. Osiągnij do 12 razy grubsze rzęsy w jednym kroku, bez żadnych grudek! Formuła: Unikalna formuła z mikrowłóknami, które "puchną" jak gąbeczki, by nadać każdej rzęsie z osobna nieprawdopodobną i niezwykle trwałą objętość. Syntetyczna szczoteczka Volume Boost nakłada znacznie większą ilość tuszu za jednym pociągnięciem. W oparciu o testy laboratoryjne z wykorzystaniem sztucznych rzęs.
Rzęsy są sprężyste i można nakładać kolejne warstwy aby spotęgować jego efekt, chociaż mi wystarcza jedna warstwa. A szczotka jest idealna nawet do takich krótkich rzęs jak moje.
Musze powiedzieć, że tusze od Avon dzięki Super Shock zrehabilitowały się w moich oczach - dosłownie :) bo Super Shock jest według mnie SUPER.
Regularna cena katalogowa - 36 zł ale jak zwykle możemy polować na Avon'owe promocje. Co ciekawe - ten tusz występuje nie tylko w kolorze czarnym i brązowym ale i w letnich odcieniach fioletu, kobaltu i zieleni.