O podkładach piszę często - od lat szukam czegoś idealnego. Wśród BB kremów takim strzałem w 10 okazała się Missha Perfect Cover a wśród podkładów tradycyjnych - takich na każdą kieszeń (bo kocham niezmiennie drogi Estee Lauder Double Wear) - od dłuższego czasu najwyżej plasuje się jednak Lumene Triple Stay. Przebił mój ulubiony Max Factor 3 in 1, przebił też Pharmaceris z Laktoflawiną oraz Lirene City Mat. I chociaż kolor, który mam (Nr 3 - Perfect Beige) pasuje dopiero teraz, kiedy już nie jestem blada jak ściana, to na zimę z pewnością zaopatrzę się w jaśniejszy bo nie ma mocniejszego krycia, bo nie ma dłuższego matu niż za jego pomocą.
Triple Stay Matt Makeup to długotrwały podkład matujący. Przeznaczony dla cery mieszanej i tłustej. Beztłuszczowy podkład skutecznie wyrównuje niedoskonałości cery i matuje. Długotrwała, kryjąca formuła zapewnia skórze idealny wygląd przez cały dzień. Wyciąg z maliny moroszki dodatkowo chroni przed czynnikami zewnętrznymi i przedwczesnym starzeniem się naskórka. Pigmenty zawarte w podkładzie minimalizują widoczność otwartych porów. Produkt nie zawiera parabenów i olejków.
Co tu pisać, może najpierw plusy:
- jest dość gęsty ale bardzo dobrze się rozsmarowuje,
- mocno kryje - na wzór Revlon Color Stay ale nie robi szpachli - stapia się ze skórą w niewidoczny sposób,
- pomimo mocnego krycia nie zapycha :)
- w ciągu dnia nie spływa z twarzy, nie waży się nawet w największy upał,
- matuje na jakieś 7-8 godzin a jak po tym czasie używam bibułki to ilość sebum jest tak mała, że żaden podkład nie dawał takiego mega długiego wyniku w matowaniu (nawet Estee Lauder).
Minusy: