Jeszcze we wrześniu ubiegłego roku dostałam od firmy APIS kilka produktów zawierających minerały z Morza Martwego. O jedwabistym mleczku do ciała, które bardzo polubiłam za leciutką, rzadką konsystencję i mega szybkie wchłanianie pisałam już jakiś czas temu a teraz przyszła kolej na Ultra-odżywcze Masło do ciała z minerałami z Morza Martwego i masłem karite. Po kilku miesiącach jego stosowania jestem przekonana o jego właściwościach i muszę przyznać, że tak jak nie jestem miłośniczka maseł do ciała (zwłaszcza tych z The Body Shop) to masło APIS zrobiło na mnie bardzo pozytywne wrażenie.
Co pisze firma APIS o tym produkcie:
Wyjątkowe właściwości masła stanowi połączenie nawilżająco-dotleniających minerałów z Morza Martwego źródła mikro i makroelementów o wysokiej koncentracji wapnia, magnezu, jodu, bromu, potasu i żelaza oraz ultra odżywczego o dużej dawce witaminy A i E masła karite, ekstraktu z mango i ryżu. Odbudowuje i chroni warstwę lipidową skóry, intensywnie odżywia i pielęgnuje nawet najbardziej suchą skórę. Pozostawia ją doskonale wygładzoną i natłuszczoną, a dzięki złotym drobinkom delikatnie rozświetloną o zdrowym kolorycie.
Składniki: aqua, olive oil, shea butter, glycerin, sunflower oil, babassu oil, carbomer, sal maris, mango extract, cetearyl alcohol & ceteareth 20, rice extract, collagen, elastin, tocopherol, milk protein, hydrogenated retinol, triethanoloamine, tocopheryl acetate, linoleic acid, ascorbyl palmitate, ascorbic acid, citric acid, micca, methylchloroisothiazolinone, methylisothiazolinone, benzyl alcohol, parfum
RECENZJA
Opakowanie - ogromny 200ml plastikowy słoiczek - doskonale opisany - na opakowaniu mamy nie tylko skład ale i jego właściwości - w oczy rzuca nam się tez króliczek, czyli znak, że produkt nie jest testowany za zwierzętach. Nie polecam brać w podróż, bowiem 200ml w słoiczku jest zdecydowanie za ciężkie.
Zapach - ciężko jest go opisać, bowiem chyba tak własnie wyobrażam sobie zapach minerałów - jest lekki, przypomina mi zapach oceanu lub morza o poranku, bardzo rześki i pobudzający.
Konsystencja - bardzo delikatna, lekka jak mus - wystarczy przytknąć paluszek a już odpowiednia ilość masełka zostaje na nim. Porównując konsystencję do maseł TBS, które są ciężkie, lepiące i trudne do smarowania - masło APIS jest lekkie jak chmurka - albo bita śmietana - konsystencja idealna do smarowania ciała nawet w dużych ilościach. Masło wchłania się błyskawicznie i nie czujemy go na ciele - a TBS cały czas daje poślizg naszej skórze - tego nie cierpię!!!!
Aplikacja - masło przeznaczone jest do pielęgnacji nawet bardzo suchej skóry - tutaj nie ma jakiejś filozofii - smarujemy nim całe ciało a miejsca, gdzie skóra jest najbardziej sucha czy szorstka - smarujemy podwójnie - ja czekam aż pierwsza nałożona warstwa wchłonie się całkowicie.
Efekt/Działanie - masełko w porównaniu do najbardziej nam znanych maseł The Body Shop wypada znakomicie - po pierwsze ma bardzo lekką konsystencję, błyskawicznie się wchłania, ma bardzo ładny i orzeźwiający zapach - taki niezwykle świeży i pobudzający. W dodatku nie pozostawia tłustego i lepiącego filmu na naszej skórze. Dodatkowym plusem są świetne właściwości nawilżające i wyrównujące koloryt skóry - dzięki złotym mikrodrobinkom, które są widoczne jedynie w słońcu to doskonały kosmetyk na opaloną słońcem skórę - przyniesie nie tylko ukojenie, doskonałe nawilżenie ale zdecydowanie podkreśli i rozświetli opaleniznę. To również niedrogi kosmetyk bowiem opakowanie 200ml kosztuje tylko 21 zł a jest niesamowicie wydajne - opakowanie masła z TBS schodzi mi w miesiąc bo jest zdecydowanie za gęste i ciężko się aplikuje.
Wady - ciężkie opakowanie - nie zabrałabym do walizki ale do użytku domowego idealne.
Czy kupiłabym ponownie - oj tak tak - to zdecydowanie mój faworyt jeśli chodzi o masła do ciała.
Pragnę podziękować firmie APIS za przekazane do testowania produkty, zapewniam Was, że ten fakt nie miał wpływu na moją ocenę, która jest w 100% obiektywna i wyraża moją własną opinię na temat kosmetyków.