Nie wiem czy pamiętacie z czasów szkoły - pomadki utlenialne Celia. Ja pamiętam doskonale. Mama myślała, że to bezbarwna szminka a ja ukradkiem w szkolnej toalecie malowałam nią usta i myk - byłam gwiazdą :)
Te pomadki wcale nie zniknęły z naszego ryku - tylko ciężko je dostać - Celia nie jest dostępna w sieciówkach, najłatwiej ją kupić w małych osiedlowych drogeriach lub przez internet.
Swoją pomadkę dostałam zupełnie przypadkowo - w ulubionej drogerii koło domu - nie jest w regularnej sprzedaży ale jakaś pani zamówiła kilka sztuk i ich nie odebrała. Tak więc stałam się szczęśliwą posiadaczką pomadki z czasów dzieciństwa. Kupiłam kolor żółty, który utlenia się na delikatny fuksjowy odcień. Co ciekawe - pomadka ma dokładnie ten sam zapach, który pamiętałam :) i dokładnie te same walory - świetnie nawilża usta, stapia się z nimi jak druga skóra - i praktycznie ciężko się jej pozbyć - to ogromny plus - bo rano pomalowane usta - są pomalowane przez cały dzień - ani jedzenie, ani picie nie spowodują jej ścierania. Nawet chusteczka przyłożona do ust zaraz po pomalowaniu - zostaje dalej biała - nic się nie odbija. To pomadka praktycznie idealna.